Uzyskaj dostęp do tej i ponad 60000 książek od 6,99 zł miesięcznie
Jeden z najwybitniejszych i najbardziej znanych dramatów Williama Szekspira “Romeo i Julia” jest dostępny w Legimi za darmo w formie ebook, zarówno w formacie epub jak i mobi.
Historia zawarta w dramacie to jedna z najsłynniejszych opowieści miłosnych wszechczasów. Przypadkowe spotkanie Romea i Julii budzi w nich gorące uczucie. Jednak ich romans nie był przewidziany w gwiazdach. Kolejne wydarzenia doprowadzają do tragicznego finału.
Romeo jest popędliwym młodzieńcem, pełnym wigoru, ale także honorowym i uczuciowym. Julia natomiast to krucha istota, której dopiero miłość do Romea pozwala w pełni rozwinąć skrzydła. Na drodze do szczęściach młodych kochanków stają ich zwaśnione rodziny Montecchich i Capulettich
Szekspir stworzył ponadczasowy tekst opowiadający o pięknej, a zarazem tragicznej miłości. Kochankowie są stanie poświęcić wszystko, aby móc wspólnie żyć. Miłość jest uczucie żywym w każdym pokoleniu, co sprawia, że szekspirowska tragedia jest czytana tak chętnie przez kolejne.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 128
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
tłum. Józef Paszkowski
Przełożył Jan Kasprowicz
Dalipan, Grzegorzu, nie będziem darli pierza.
Ma się rozumieć, bobyśmy byli zdziercami.
Ale będziemy darli koty, jak z nami zadrą.
Kto zechce zadrzeć z nami, będzie musiał zadrżeć.
Mam zwyczaj drapać zaraz, jak mię kto rozrucha.
Tak, ale nie zaraz zwykłeś się dać rozruchać.
Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą bardzo łatwo.
Rozruchać się tyle znaczy co ruszyć się z miejsca; być walecznym jest to stać nieporuszenie: pojmuję więc, że skutkiem rozruchania się twego będzie – drapnięcie.
Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą tylko do stania na miejscu. Będę jak mur dla każdego mężczyzny i każdej kobiety z tego domu.
To właśnie pokazuje twoją słabą stronę; mur dla nikogo niestraszny i tylko słabi go się trzymają.
Prawda, dlatego to kobiety, jako najsłabsze, tulą się zawsze do muru. Ja też odtrącę od muru ludzi Montekich, a kobiety Montekich przyprę do muru.
Spór jest tylko między naszymi panami i między nami, ich ludźmi.
Mniejsza mi o to, będę nieubłagany. Pobiwszy ludzi, wywrę wściekłość na kobietach: rzeź między nimi sprawię.
Rzeź kobiet chcesz przedsiębrać?
Nie inaczej: wtłoczę miecz w każdą po kolei. Wiadomo, że się do lwów liczę.
Tym lepiej, że się liczysz do zwierząt; bo gdybyś się liczył do ryb, to byłbyś pewnie sztokfiszem[3]. Weź no się za instrument[4], bo oto nadchodzi dwóch domowników Montekiego.
Mój giwer[6] już dobyty: zaczep ich, ja stanę z tyłu.
Gwoli drapania?
Nie bój się.
Ja bym się miał bać z twojej przyczyny!
Miejmy prawo za sobą, niech oni zaczną.
Marsa im nastawię[7] przechodząc; niech go sobie, jak chcą, tłumaczą.
Nie jak chcą, ale jak śmią. Ja im gębę wykrzywię; hańba im, jeśli to ścierpią.
Skrzywiłeś się na nas, mości panie?
Nie inaczej, skrzywiłem się.
Czy na nas się skrzywiłeś, mości panie?
Będziemy-ż mieli prawo za sobą, jak powiem: tak jest?
Nie.
Nie, mości panie; nie skrzywiłem się na was, tylko skrzywiłem się tak sobie.
Zaczepki waść szukasz?
Zaczepki? nie.
Jeżeli jej szukasz, to jestem na waścine usługi. Mój pan tak dobry jak i wasz.
Nie lepszy.
Niech i tak będzie.
Powiedz: lepszy. Oto nadchodzi jeden z krewnych mego pana.
Nie inaczej; lepszy.
Kłamiesz.
Dobądźcie mieczów, jeśli macie serca. Grzegorzu, pamiętaj o swoim pchnięciu.
Odstąpcie, głupcy; schowajcie miecze do pochew. Sami nie wiecie, co robicie.
Tak im jest wierny, tak zamknięty w sobie, Od otwartości wszelkiej tak daleki Jak pączek kwiatu, co go robak gryzie, Nim światu wonny swój kielich roztoczył I pełność swoją rozwinął przed słońcem. Gdybyśmy mogli dojść tych trosk zarodka, Nie zbrakłoby nam zaradczego środka.
tu podobno Jakiś spór? Nie mów mi o nim, wiem wszystko. W grze tu nienawiść wielka, lecz i miłość. O! wy sprzeczności niepojęte dziwa! Szorstka miłości! nienawiści tkliwa! Coś narodzone z niczego! Pieszczoto Odpychająca! Poważna pustoto! Szpetny chaosie wdzięków! Ciężki puchu! Jasna mgło! Zimny żarze! Martwy ruchu! Śnie bez snu! Taką to w sobie zawiłość, Taką niełączność łączy moja miłość.
ROMEO A właśnieś chybił. Niczym tu kołczany Kupida [15] ; ona ma naturę Diany [16] ; Pod twardą zbroją wstydliwości swojej Grotów miłości wcale się nie boi; Szydzi z nawału zaklęć oblężniczych; Odpiera szturmy spojrzeń napastniczych; Nawet jej złota wszechwładztwo nie zjedna. Bogata w wdzięki, w tym jedynie biedna, Że kiedy umrze, do grobu z nią zstąpi Całe bogactwo, którego tak skąpi.
PARYS Z młodszych bywały nieraz szczęsne matki. KAPULET Lecz prędko więdną przedwczesne mężatki. Ziemia schłonęła wszystkie me nadzieje: Oprócz tej jednej; ona jest, Parysie, Przyszłą, jedyną moich ziem dziedziczką. Staraj się jednak, skarb sobie jej serce, Chęć ma z jej chęcią nie będzie w rozterce; Jeśli cię przyjmie, głos ojca w tym względzie Jej pozwolenia echem tylko będzie.
Były rówieśne. Zuzanka u Boga – Był-że to anioł! ale jak mówiłam, Julcia dopiero na świętego Piotra i Pawła [24] skończy spełna lat czternaście. Tak, tak; pamiętam dobrze. Mija teraz Rok jedenasty od trzęsienia ziemi
Cóż, Julio? Będziesz mogła go kochać? Dziś w wieczór ujrzysz go wśród naszych gości. Wczytaj się w księgę jego lic, na których Pióro piękności wypisało miłość; Przypatrz się jego rysom, jak uroczo, Zgodnie się schodzą z sobą i jednoczą; A co w tej księdze wyda ci się mrocznym, To w jego oczach stanieć się widocznym. Do upięknienia
Ona zawstydza świec jarzących blaski; Piękność jej wisi u nocnej opaski [53] Jak drogi klejnot u uszu Etiopa. Nie tknęła ziemi wytworniejsza stopa. Jak śnieżny gołąb wśród kawek tak ona Świeci wśród swoich towarzyszek grona. Zaraz po tańcu przybliżę się do niej I dłoń mą uczczę dotknięciem jej dłoni. Kochał-żem dotąd? O! zaprzecz, mój wzroku! Boś jeszcze nie znał równego uroku.
JULIA do Romea Mości pielgrzymie, bluźnisz swojej dłoni, Która nie grzeszy zdrożnym dotykaniem; Jest-li ujęcie rąk pocałowaniem, Nikt go ze świętych pielgrzymom nie broni. ROMEO jak pierwej Nie mają-ż święci ust tak jak pielgrzymi? JULIA jak pierwej Mają ku modłom lub kornej podzięce.
Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna! Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem! Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę, Która aż zbladła z gniewu, że ty jesteś Od niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna, Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną I bladą noszą jeno głupcy [67] . Zrzuć ją! To moja pani, to moja kochanka! O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie! Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd? Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem. Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie. Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdy Z całego nieba, gdzie indziej zajęte, Prosiły oczu jej, aby zastępczo Stały w ich sferach, dopóki nie wrócą. Lecz choćby oczy jej były na niebie, A owe gwiazdy w oprawie jej oczu: Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy Jak zorza lampę; gdyby zaś jej oczy Wśród eterycznej zabłysły przezroczy, Ptaki ocknęłyby się i śpiewały, Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały. Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko! O! gdybym mógł być tylko rękawiczką, Co tę dłoń kryje!
Gdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje, Widziałbyś na niej rozlany rumieniec Po tym, co z ust mych słyszałeś tej nocy. Rada bym form się trzymać, rada cofnąć To, co wyrzekłam; ale precz, udanie! Czy ty mię kochasz? Wiem, że powiesz: tak jest; I ja-ć uwierzę; mimo przysiąg jednak Możesz mię zawieść. Z wiarołomstwa mężczyzn Śmieje się, mówią, Jowisz. O! Romeo! Jeśli mię kochasz, wyrzecz to rzetelnie; Lecz jeśli masz mię za podbój zbyt łatwy, To zmarszczę czoło i przewrotną będę, I na miłosne twoje oświadczenia Powiem: nie, w innym razie za nic w świecie. Za czuła może jestem, o! Monteki, Stąd możesz sądzić me obejście płochym; Ufaj mi jednak, będę ja wierniejsza Od tych, co bieglej umieją się drożyć [69] . Byłabym ja się była, prawdę mówiąc, Także drożyła, gdybyś był tajnego Głosu miłości mojej nie podchwycił. Nie wiń mię przeto ani też przypisuj Płochości tego wylania mych uczuć, Które zdradziła noc ciemna.